Podczas jego kadencji stosunki z Wielką Brytanią były napięte. Stany Zjednoczone w stosunku do Brytanii były słabym, marginalnym państwem. Wielka Brytania mogła sobie pozwolić na stosowanie impressmentu na terenach Ameryki Północnej (tj. przymusowego wcielania mężczyzn do marynarki brytyjskiej) oraz na nie dotrzymywanie postanowień Pokoju Wersalskiego - traktatu paryskiego kończącego Wojnę o Niepodległość. Na mocy tego traktatu Wielka Brytania uznała niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki a co za tym idzie miała opuścić forty graniczne, takie jak Ft. Niagara, Ft. Miami, Ft. Oswego czy Ft. Detroit. Ostatecznie tego nie uczyniła. Washington nie chciał doprowadzić do wojny, więc postanowił podjąć negocjacje z Wielką Brytanią.
Skąd się wziął tzw. Przywilej Władzy Wykonawczej?
W 1794 roku Washington wysłał do Londynu delegację pod przewodnictwem Johna Jaya, Prezesa Sądu Najwyższego. W wyniku negocjacji zawarto Traktat Jaya. Stanom udało się zyskać obietnicę odszkodowań za rekwirowane statki amerykańskie. Dodatkowo Brytyjczycy obiecali, że w ciągu półtora roku opuszczą forty. Nie udało się natomiast uzyskać żadnych ustępstw jeżeli chodzi o impressment, co wzbudziło krytykę ze strony opinii publicznej. Zanim Traktat mógł zacząć obowiązywać musiał zostać ratyfikowany przez Senat większością kwalifikowaną 2/3 głosów. Przy dużym wsparciu Washingtona udało się osiągnąć minimalną większość – 20 głosów za przyjęciem do 10 głosów przeciw. Następnie Izba Reprezentantów chciała zablokować finansowanie zobowiązań traktatowych. Kongresmeni zażądali udostępnienia dokumentów negocjacyjnych. Washington nie chcąc tego robić sformułował zasadę znaną jako Przywilej Władzy Wykonawczej – uprawnienie egzekutywy do nieprzekazywania informacji Kongresowi, jeśli może to narazić na szwank bezpieczeństwo państwa. Ostatecznie Izba Reprezentantów, minimalną większością głosów: 51 do 48, wyraziła zgodę na wykorzystanie funduszy federalnych do realizacji postanowień Traktatu.
Precedens przechodzący w usus
Washington, pomimo że jego wygrana była pewna, odmówił kandydowania na urząd prezydenta po raz trzeci z rzędu. Stworzył tym samym precedens. Od tego momentu każdy prezydent Stanów Zjednoczonych nie kandydował więcej niż dwa razy, mino, że konstytucja tego nie zabraniała. W historii USA znane się wyjątki, nieudane próby pozostania głową państwa na trzecią kadencję, podjęte przez Ulyssesa S. Granta oraz T. Roosevelta. Jednemu prezydentowi udała się ta sztuka i tym samym został najdłużej urzędującą głową państwa. Był nim Franklin Delano Roosevelt, który sprawował urząd przez trzy pełne kadencje i zmarł podczas czwartej. Zaraz po śmierci Roosevelta wprowadzono 22 poprawkę do Konstytucji USA, która skodyfikowała usus tym samym zabraniając kandydowania więcej niż dwa razy.
Dezyderaty na przyszłość, które są wciąż aktualne
Decyzję o niekandydowaniu po raz trzeci Washington uzasadnił w wystąpieniu pożegnalnym, które opublikował w gazecie. W nim opisywał stan państwa i dezyderaty na przyszłość, czyli wskazówki w którym kierunku Stany Zjednoczone powinny się rozwijać. Wskazał na kilka istotnych elementów dotyczących polityki zagranicznej.
Washington napisał, że Naród który pozwala sobie wobec innego narodu na bezrefleksyjną nienawiść lub bezrefleksyjną sympatię staje się w pewnym sensie niewolnikiem. Prawdziwą polityką Stanów Zjednoczonych winno być trzymanie się z dala od stałych sojuszy z jakąkolwiek częścią zewnętrznego świata. Podstawową regułą ma być rozwijanie stosunków handlowych przy minimalizacji stosunków zagranicznych. Odchodząc sformułował bowiem pierwszą i najistotniejszą koncepcję polityki zagranicznej USA – koncepcję unilateralizmu amerykańskiego.
Autorka: Alina Cerscaia