Impeachment
Dziś, na początku 2021, można mieć silne poczucie déjà vu - zarówno bieżący, jak i ubiegły rok rozpoczęły pod znakiem impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa.
Pierwsza próba impeachmentu prezydenta USA zainicjowana została 18 grudnia 2019, kiedy Izba Reprezentantów postawiła Trumpowi zarzuty nadużycia władzy i utrudniania działalności Kongresu. Podstawą do postawienia zarzutów prezydentowi jest opublikowane w mediach nagranie rozmowy Donalda Trumpa z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Na nagraniu można usłyszeć, jak głowa USA namawia swojego ukraińskiego odpowiednika do wszczęcia śledztwa przeciwko Joe Bidenowi - spodziewanemu głównemu przeciwnikowi Trumpa w zbliżających się wyborach. Naciski na Zełenskiego wywierane są poprzez groźbę wstrzymania pomocy militarnej dla Ukrainy.
16 stycznia - po świątecznej przerwie w pracy - rozpoczyna się proces prezydenta Trumpa przed Senatem. Jednak zgodnie z przewidywaniami, Senat (w przeciwieństwie do Izby Reprezentantów głównie republikański) oczyszcza z zarzutów urzędującego Prezydenta. Jedynym z republikańskich senatorów, który wyłamał się podczas głosowania, był Mitt Romney - uznał Trumpa winnego nadużycia władzy (głosowanie nad oboma zarzutami odbywało się oddzielnie).
Super Tuesday
Trzeciego marca odbywa się ważne, choć tym razem nie niespodziewane, wydarzenie dla amerykańskiej polityki. Wtedy właśnie miał miejsce Super Tuesday - dzień, w którym w największej ilości stanów na raz odbywają się prawybory prezydenckie. W ubiegłym roku było to 14 stanów: Alabama, Arkansas, Kalifornia, Kolorado, Maine, Massachusetts, Minnesota, Karolina Północna, Oklahoma, Tennessee, Teksas, Utah, Wirginia, Vermont i jedno z terytoriów nieinkorporowanych - Samoa Amerykańskie.
W wyniku Super Tuesday zaczęła klarować się sytuacja poszczególnych kandydatów na prezydenta starających się o nominację Partii Demokratycznej. Największym wygranym okazał się Joe Biden. Choć to początkowy faworyt Demokratów, to na początku prawyborów nie radził sobie zbyt dobrze i wyglądało na to, że będzie musiał ustąpić pola Berniemu Sandersowi, przedstawiającemu bardziej lewicowe skrzydło partii.
WHO
14 kwietnia Donald Trump ogłosił decyzję o wstrzymaniu finansowania WHO przez Stany Zjednoczone. Jako powód podaje pobłażliwość tej agendy ONZ dla działań Chin. Chodzi głównie o brak kontroli nad finansowaniem płynącym z Pekinu, a także brak weryfikacji danych dotyczących początków pandemii koronawirusa.
I can’t breathe!
To słowa, które słychać na nagraniu, które trafiło do sieci 25 maja. Film nagrany telefonem przedstawia policyjną interwencję w Minneapolis. Interwencję, w wyniku której zmarł George Floyd - 46 letni Afroamerykanin. Z nagrań z monitoringu wynika, że podczas zatrzymania przez policję, w związku z podejrzeniem użycia fałszywego banknotu dwudziestodolarowego, nie stawiał oporu, mimo to został skuty, przewrócony na ziemię i przyciskany przez jednego z funkcjonariuszy kolanem próbował złapać oddech. Floyd pomimo interwencji pogotowia zmarł. Policjantowi, który dociskał go do ziemi, postawiono zarzut morderstwa drugiego stopnia. Należy jednak dodać, że późniejsze badania wskazały obecność opioidów w krwi zmarłego,w ilości, która w zależności od odporności organizmu mogłaby spowodować śmierć ze względu na przedawkowanie.
W konsekwencji śmierci Floyda Amerykę zalała fala protestów przeciwko brutalności policji i systemowemu rasizmowi. Szacuje się, że w protestach wzięło udział ponad 20 milionów Amerykanów, nie tylko czarnoskórych. Z protestującymi solidaryzowali się celebryci i sportowcy. W nieoczywisty sposób do protestu dołączyła także drużyna NFL - Washington Redskins - która w geście solidarności z protestującymi, zmieniła nazwę na Washington Football Team.
29 maja Donald Trump opublikował jednego ze swoich najbardziej kontrowersyjnych tweetów w ciągu roku - “When the looting starts, the shooting starts”. Tweet był zapewne adresowany do osób, które przy okazji pokojowych protestów rozpoczynały zamieszki i grabienie sklepów, jednak został odczytany jako atak na całą społeczność zgromadzoną dookoła protestów Black Lives Matter.
Ostatecznie protesty wygasły w lipcu, po niemal dwóch miesiącach po śmierci Floyda.
Spór o Sąd Najwyższy
18 września zmarła 87-letnia Ruth Bader Ginsburg - sędzia Sądu Najwyższego, ikona amerykańskiego liberalizmu, mianowana na stanowisko przez Billa Clintona w 1993 roku.
Niemal od razu wybuchł spór o to, kto i kiedy powinien zostać mianowany na miejsce po Ginsburg. Prezydent Trump, bo to do niego należy obowiązek wskazania kandydata niemal od początku deklarował, że będzie to kobieta i jednocześnie, że nie ma zamiaru czekać do wyborów, tylko chce zakończyć sprawę jak najszybciej.
Takie postawienie sprawy przez głowę państwa spotkało się z głośnym sprzeciwem Partii Demokratycznej ze względu na analogiczną sytuację, która miała miejsce pod koniec drugiej kadencji Baracka Obamy. Wtedy to zmarł Antonin Gregory Scalia (również sędzia Sądu Najwyższego), jednak Obama zdecydował się nie wyznaczać jego następcy, zostawiając ten przywilej kolejnemu prezydentowi.
Ostatecznie jednak Trump nominował konserwatywną prawniczkę Amy Coney Barrett, której kandydatura bardzo szybkim tempie została zatwierdzona przez Kongres.
Barrett, która objęła stanowisko 27 października, uchodzi za osobę o konserwatywnych poglądach (tego należało się oczywiście spodziewać po nominacji pochodzącej od Donalda Trumpa) i jej mianowanie na sędzię Sądu Najwyższego zwiększa przewagę konserwatystów w tym organie. Obecnie jest to 6-3 (odpowiednio konserwatyści i liberałowie). Są jednak orzeczenia Sądu, które mogą zaskakiwać przy przewadze konserwatywnych sędziów. Przykładem może być orzeczenie z 29 czerwca 2020, które dotyczyło sprawy June Medical Services, LLC v. Russo, a w którym Sąd orzekł, że Stany nie mogą ograniczać dostępu do aborcji.
Amy Coney Barrett jest piątą kobietą, która została sędzią Sądu Najwyższego.
Wybory prezydenckie
Głosowanie powszechne, będące częścią procesu wyborczego w USA, odbywa się zawsze w pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada. W 2020 roku ten dzień wypadał na 3 listopada. Wcześniej odbywały się różne formy tzw. early voting. Następnie elektorzy zebrali się 14 grudnia, aby oddać swoje głosy na kandydatów wskazanych dwa tygodnie wcześniej przez wyborców.
W wyborach prezydenckich 2020 nie znalazł się żaden wiarołomny elektor i w efekcie to Joe Biden, kandydat Partii Demokratycznej, wygrał wybory otrzymując 306 głosów. Jego główny kontrkandydat, starający się o reelekcję Donald Trump, dostał 232 głosy elektorskie.
Wynik wyborów, który był pewny dopiero 7 listopada, okazał się być gorzką pigułką do przełknięcia dla sprawującego urząd prezydenta. Jeszcze podczas liczenia głosów Trump zaczął tweetować o ukradzionych wyborach, a przedstawiciele biura jego kampanii zaczęli przygotowywać i wnosić do sądów kilkadziesiąt spraw dotyczących sfałszowanego głosowania. Wszystkie wnioski zostały odrzucone, część z nich nie spełniała wymogów formalnych lub merytorycznych.
7 grudnia stan Teksas złożył do Sądu Najwyższego wniosek, w którym przekonywał, że stany Pensylwania, Georgia, Michigan i Wisconsin przeprowadziły wybory w sposób niezgodny
z prawem i domagał się ich powtórzenia. Wniosek został poparty przez prezydenta Trumpa, 18 prokuratorów generalnych różnych stanów oraz polityków Partii Republikańskiej. Łącznie pod wnioskiem podpisało się ponad 100 osób. Tydzień później, 14 grudnia, Sąd Najwyższy odrzucił wniosek.
Wynik wyborów został ostatecznie zatwierdzony przez Kongres 6 stycznia 2021, pomimo szturmu na Kapitol przeprowadzonego przez protestujących przekonanych o sfałszowaniu wyborów.
Autor: Jakub Jabłoński